Rejestracja
Forum Forum o sporcie Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  Forum Forum o sporcie Strona Główna » Piłka nożna

Autor Wiadomość
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 20:48, 02 Lut 2007 Back to top

Awansujemy do EURO 2008?

Kto powinien grać w Kadrze?

Wszystko o naszej kadrze i Eliminacjach do ME 2008

pozdr


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KIBOL1922 dnia Sob 16:22, 30 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 15:42, 05 Lut 2007 Back to top

Polska - Estonia 4:0 (2:0)
Bramki: Dariusz Dudka (25 min.), Adam Kokoszka (32 min.), Maciej Iwański (70 min.), Paweł Golański (76 min.).
Żółte kartki: Adam Kokoszka, Wojciech Łobodziński, Dariusz Dudka - Teet Allas (Estonia).
Czerwona kartka: Allas (86 min., za drugą żółtą).
Sędziował: Daniel Bancalero Ruiz-Herrera (Hiszpania).
Widzów: 100

Polska: Łukasz Fabiański (61 min. - Mariusz Pawełek) - Paweł Golański, Adam Kokoszka, Dariusz Dudka, Grzegorz Bronowicki - Wojciech Łobodziński,RAFAŁ MURAWSKI , Radosław Sobolewski (67 min. - Piotr Piechniak), Łukasz Garguła (61 min. - Maciej Iwański), Jakub Wawrzyniak (61 min. - Łukasz Piszczek) - Radosław Matusiak (61 min. - Bartłomiej Grzelak).

Estonia: Mart Poom - Teet Allas, Aleksandr Dmitrijev, Alo Boerengrub, Enar Jaeaeger (24 min. - Siim Roops) - Gert Kams (66 min. - Oliver Konsa), Liivo Leetma, Aivar Anniste (80 min. - Martin Reim), Sergei Terehhov (46 min. - Ats Purje), Andrei Sidorenkov (46 min. - Tihhon Sisov) - Tarmo Neemelo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 15:50, 06 Lut 2007 Back to top

Beenhakker rekordowy?
Robert Błoński, Jerez
2007-02-05, ostatnia aktualizacja 2007-02-05 23:16
Jeśli Leo Beenhakker wygra w środę mecz ze Słowacją, będzie na najlepszej drodze do ustanowienia rekordowej liczby zwycięskich spotkań z rzędu. Bo nikt nie wyobraża sobie, że stracimy punkty w eliminacjach piłkarskiego Euro 2008 z Armenią czy Azerbejdżanem


W sobotę w towarzyskim pojedynku z Estonią (4:0) Polacy odnieśli piąte z kolei zwycięstwo. W przekonującym stylu. Po środowym meczu w Jerez zespół Beenhakkera czekają cztery spotkania eliminacyjne z państwami z Kaukazu. Nawet remis w starciu z Armenią czy Azerbejdżanem (w każdym przypadku mecz i rewanż) byłby wstydem i nikt nie dopuszcza do siebie takiej myśli. A jeśli biało-czerwoni je wygrają, zdecydowanie pobiją dotychczasowy rekord siedmiu zwycięstw kadry z rzędu (za kadencji Kazimierza Górskiego, Wojciecha Łazarka, Janusza Wójcika i Pawła Janasa).

- Meczem z Portugalią [2:1 w Chorzowie w eliminacjach Euro 2008] sami sobie wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę - wspominał jesienny triumf Mariusz Lewandowski. Po nim i po wszystkich właściwie zawodnikach widać, jak szczęśliwi, zadowoleni, radośni są na tym trzydniowym zgrupowaniu w hiszpańskim Jerez.

Poniedziałkowy poranny trening kończyła gra kontrolna w dziewięcioosobowych składach. Leo Beenhakker przyglądał się jej w narożniku boiska. Z kamienną miną, w lekkim rozkroku, niemal nieruchomo patrzył, jak grają czerwoni na niebieskich. Nic nie mówił, nie przerywał gry. A to dobry znak. Jak milczy, znaczy, że zadowolony. I rzeczywiście, grę podsumował "Well done, boys". Znaczy, że było naprawdę fajnie. Miło było popatrzeć na reprezentantów wymieniających sześć-osiem podań z pierwszej piłki. Walczących, zaangażowanych i pokazujących umiejętności, o jakie ciężko byłoby ich podejrzewać.

Wygrali czerwoni, 2:1, po golach Grzegorza Rasiaka. Bramkę dla przegranych zdobył Radosław Sobolewski. Czerwoni (Kowalewski - Wasilewski, Bąk, Bronowicki - Jeleń, Lewandowski, Kaźmierczak, Krzynówek - Rasiak) to był pierwszy skład na mecz ze Słowacją, choć Beenhakker będzie pewnie eksperymentował. Tym bardziej że w poniedziałek na zajęciach brakowało Artura Boruca i Michała Żewłakowa (dolecieli dopiero późnym wieczorem).

Kadrowicze mieszkają i trenują w luksusowych warunkach. Niedaleko toru w Jerez, gdzie we wtorek jazdy testowe ma mieć Robert Kubica. - Kto wie, może zamieszka razem z nami - wzdychali piłkarze. A dyrektor kadry Jan de Zeeuw żartował: - Kubica na boisko, Dziekanowski do bolidu!

Popołudniowe zajęcia były zamknięte dla dziennikarzy, we wtorek piłkarze Beenhakkera trenować będą raz. W środę o 20.30 mecz ze Słowacją, ostatni sprawdzian przed eliminacjami Euro 2008.

Mila skończony w Austrii

Innymi sąsiadami kadry mieli być piłkarze Austrii Wiedeń. Przyjechali w niedzielę po południu. - Zostali zakwaterowani w domkach obok hotelu - opowiadał dyrektor kadry Jan de Zeeuw. - Narzekali, że śmierdzi, kiepskie warunki i złe wyżywienie. Po kolacji spakowali się i pojechali do Marbelli. Sebka Mili z nimi nie było. Rozmawiałem z menedżerem i powiedział, że nikt już go w klubie nie chce. Że to jego koniec. Że nie ma prawa nawet trenować z rezerwami, że jest tam skończony. Za pół roku kończy mu się kontrakt i pożegnają się z nim bez najmniejszego żalu.

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 17:03, 06 Lut 2007 Back to top

Ireneusz Jeleń: Cieszę się z powrotu do kadry
Rozmawiał Robert Błoński
2007-02-06, ostatnia aktualizacja 2007-02-06 15:08
Nareszcie jestem zdrowy i mogę pomóc drużynie narodowej. Cieszy mnie to powołanie i chyba znowu odzyskałem zaufanie selekcjonera - mówi "Gazecie" skrzydłowy reprezentacji Polski i francuskiego Auxerre


Robert Błoński: Wrócił Pan do reprezentacji po kilkumiesięcznej przerwie. Ostatni raz wystąpił Pan we wrześniowym meczu z Serbią.

Ireneusz Jeleń: A później doznałem kontuzji, nie mogłem grać przez miesiąc. Nie zdążyłem się wyleczyć. Teraz wreszcie nic mi nie dolega. Bardzo się stęskniłem za drużyną, bo gra w kadrze to dla mnie sprawa najważniejsza.

Kiedy jednak brakowało Pana z powodu urazu, było sporo spekulacji, że Pan udaje.

- Wiem i było to dla mnie krzywdzące. Opuściłem kilka meczów ligowych, wszystko mnie bolało, a lekarze długo nie mogli znaleźć przyczyny. Na szczęście nikt już do tego nie wracał, trenerzy ogólnie zapytali jak się czuję. I tyle. Było minęło, a ja uraz miałem naprawdę.

Wszystko wskazuje na to, że przeciwko Słowakom zagra Pan jako skrzydłowy, a nie środkowy napastnik.

- Od zawsze grałem jako najbardziej wysunięty napastnik, ale przecież wypromowałem się w kadrze jako prawy pomocnik. Na tej pozycji grałem na mundialu i jako prawoskrzydłowy zacząłem występować w Auxerre. We Francji moja gra wyglądała lepiej na prawej stronie. Tam, mimo zdobycia kilku goli, byłem jednak bardziej widoczny niż jako napastnik. Lubię atak, ale moim głównym atutem jest szybkość. I na skrzydle mogę zrobić z niej jeszcze większy użytek. Zagram tam, gdzie zdecyduje trener.

Na skrzydłach jest ogromna konkurencja, tyle że Ebi Smolarek i Jakub Błaszczykowski leczą kontuzje.

- Takie jest życie piłkarza. Oni zastąpili mnie, kiedy ja się leczyłem. Teraz, życząc im powrotu do zdrowia, mam nadzieję, że ja ich zastąpię i wypadnę nie gorzej. A konkurencja jest dobra dla zespołu. Skorzystamy na tym wszyscy. Teraz trzeba tylko kontynuować to, co pokazaliśmy w meczach z Portugalią i Słowacją. Liczyć się będzie nie tylko wynik, ale i styl.

Kadra nigdy chyba nie grała tak wcześnie.

- Na szczęście jesteśmy przyzwyczajeni. Po raz pierwszy w życiu nie miałem okresu przygotowawczego, a obóz trwał ledwie pięć dni. Jakoś mi to nie przeszkadza i chcę pokazać na boisku, że z formą jest wszystko w porządku.

Jak wrażenia z wizyty na torze Formuły1?

- Fajnie. Jestem pierwszy raz i cieszę się, że udało się spotkać i zamienić słowo z Robertem Kubicą. Zobaczyć z bliska jego bolid. Na żywo wygląda to jednak zupełnie inaczej niż w telewizji. Hałas jest okropny. Ale warto było to zobaczyć

Gaxeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 15:29, 07 Lut 2007 Back to top

Dziś mecz reprezentacji
07/02

Dziś o godzinie 20:30 reprezentacja Polski rozegra towarzyski mecz ze Słowacją. W kadrze na to spotkanie znalazł się pomocnik LECHa POZNAŃ, RAFAŁ MURAWSKI. Sparing zostanie rozegrany w miejscowości Jerez de la Frontera, o godzinie 20:30. Bezpośrednią transmisję będzie można zobaczyć w TVP2.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 15:57, 07 Lut 2007 Back to top

Kadra z wizytą u Kubicy na torze Jerez
rb, Jerez
2007-02-06, ostatnia aktualizacja 2007-02-06 19:51
Zamiast rannego treningu większość kadrowiczów odwiedziła tor w Jerez. Było króciutkie spotkanie z Robertem Kubicą, zwiedzanie parku maszyn i oglądanie treningu najlepszych kierowców Formuły1


- Najszybciej jechałem 295 km/h. To było we Francji, na autostradzie. Było puściutko, więc noga trochę opadła i corvetta gnała do przodu - opowiadał Jacek Bąk. - Ja swoim hummerem nie jeżdżę szybko. Dla mnie ważne jest, by auto jeździło wszędzie i dało radę w każdych warunkach. Ostatnio jechałem rzeką, a taki bolid tam sobie by rady nie dał - dodawał Wojciech Kowalewski.

Polscy piłkarze byli pod wrażeniem pędzących bolidów. Robili sobie zdjęcia z Kubicą, ale samo spotkanie na torze trwało dosłownie kilka minut. Polski kierowca Formuły 1 dostał od Jacka Bąka koszulkę reprezentacji. Zapytał, kiedy i z kim grają oraz życzył powodzenia. - Nie znam właściwie żadnego polskiego piłkarza, no może tylko tych z Krakowa - powiedział z uśmiechem kierowca bmw, który mieszka w tym samym hotelu co zawodnicy. Kubica jeździł bolidem z numerem 10 w jaskraworóżowym kasku. W kadrze numer 10 ma na koszulce Mariusz Lewandowski zwany "Lewandao". - Moim piłkarskim idolem był zawsze mój imiennik, Roberto Baggio - zdradził Kubica.

Formuła i całe zaplecze zrobiło na piłkarzach spore wrażenie. Zadziwił ich nieziemski hałas oraz czystość i liczba tirów stojących na parkingu. Każdy w barwach innego teamu. - Chciałbym się przejechać takim bolidem, ale raczej bym się do niego nie zmieścił - mówił Bąk, który lubi szybkie auta. - W Katarze byłem na wyścigach motocykli, ale na torze Formuły 1, jak większość z nas jestem pierwszy raz - dodał.

Mało który z piłkarzy pasjonuje się F1. Na tor w ogóle nie przyjechali Arkadiusz Radomski i Grzegorz Rasiak. Artur Boruc i Michał Żewłakow mieli trening. Przyjechali w poniedziałek wieczorem i nie ćwiczyli z drużyną. Musieli nadrobić zaległości. Zajęcia z Fransem Hoekiem zamiast hałasu bolidów wybrał też Łukasz Fabiański, który bardzo ceni sobie współpracę z holenderskim fachowcem od bramkarzy i nie chciał zmarnować okazji wspólnych zajęć. W hotelu został też Leo Beenhakker. Od F1 woli golfa (miał okazję pograć na okolicznych polach golfowych), a poza tym w głowie mu już tylko mecz ze Słowakami. Kiedy piłkarze byli na torze, oglądał na wideo mecze środowych rywali i przygotowywał się do odprawy.

- Oglądam niektóre wyścigi, głównie ze względu na Kubicę - mówił Wojciech Łobodziński. - Kiedy zaczął skakać Małysz, wszyscy zainteresowali się skokami. A teraz interesują się Formułą - stwierdził.

- No, panowie - rzucił w pewnym momencie z uśmiechem Jacek Bąk. - Mamy Kubicę w F1, siatkarze i piłkarze ręczni zostali wicemistrzami świata, Małysz znowu zaczął wygrywać. Czas teraz na nas! Musimy zrobić coś spektakularnego - powiedział były kapitan.

Okazja będzie szybko. Jeszcze w tym roku kończą się eliminacje EURO 2008. Polska jeszcze nigdy nie grała w mistrzostwach Europy. Awans byłby sukcesem na miarę jazdy Kubicy.

A Kubica przejechał we wtorek 46. okrążeń i wykręcił trzeci czas dnia - 1:20.159 min. Najszybszy był testowy kierowca McLarena Pedro de la Rosa - 1:20.00

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 16:11, 07 Lut 2007 Back to top

Żewłakow: Słowakom nie odpuścimy
Rozmawiał w Jerez Robert Błoński
2007-02-07, ostatnia aktualizacja 2007-02-07 12:06
Wygląda na to, że znowu zagram na środku obrony. I dobrze, Trzeba być uniwersalnym, a mnie cieszy to, że trener Beenhakker wciąż mi ufa. Fajnie jest grać w dobrej drużynie - mówi obrońca Olympiakosu Pireus. O 20.30 kadra gra ze Słowacją

Robert Błoński: Przyjechał Pan na zgrupowanie jako jeden z ostatnich, w poniedziałek wieczorem.

Michał Żewłakow: Ale nie było w tym żadnej mojej winy. Po prostu w niedzielę wieczorem graliśmy ligowy mecz. Jestem w świetnym humorze. Kilkumiesięczny syn chowa się dobrze, zdrowy jest, ja też, gram w klubie, jesteśmy liderem. Bajka. Stęskniłem się za kadrą, smakiem klimatu drużyny. Ostatnie zwycięstwa zbudowały klimat.

Co Pan sądzi o dzisiejszych rywalach?

- Próbują, jak my, awansować do EURO. Ale mają większe problemy. Niedawno zmienili chyba trenera, ale w składzie jest paru niezłych zawodników z porządnych lig. Jest Mintal, Vittek z Bundesligi, obrońca Varga, który niedawno występował w Celtiku. Nie jest to może wielki rywal, ale solidny przeciwnik. Dobry partner, by skonfrontować z nimi umiejętności.

Drużyna Beenhakkera wygrała pięć ostatnich meczów.

- Poprzeczka zawsze wisi wysoko. Chcemy wygrywać, a oczekiwania są coraz większe. To naturalne. My musimy im sprostać. Te wygrane dodały nam pewności, siły psychicznej, wiary w siebie. A to podstawa do dalszych sukcesów.

W tym meczu, choć to tylko gra towarzyska, ważny jest wynik i gra.

- Tak trzeba podchodzić do każdego meczu. Bo to reprezentacja. To zobowiązuje. Czasem trudniej nam było zmobilizować się na mecz o nic, ale u Beenhakkera nie wolno odpuścić nawet rozruchu przedmeczowego. Poważnie traktujemy to spotkanie.

Wyobraża Pan sobie, że Polska zostanie zawieszona przez FIFA?

- Nie myślę o tym. Im mniej się mówi, tym mniej o tym myśli, przejmuje, zastanawia. To od nas nie zależy.

Prawdopodobnie zagra Pan w środku obrony.

- Odpowiem, jak zawsze: jestem pracownikiem tej firmy i wykonuję polecenia dowódcy. Jestem od grania.

Mecze eliminacyjne za półtora miesiąca.

- Nie ma co płakać nad terminarzem. Taki jest i trzeba się dostosować.

Po wtorkowym treningu Pan, Jacek Bąk i Jacek Krzynówek porozmawialiście kilka minut z prezesem PZPN, Michałem Listkiewiczem. O Karcie Reprezentanta?

- Tak. Bałagan wokół tej sprawy przeszkadza. Chcemy jak najszybciej wyjaśnić i zakończyć sprawę.

O co chodzi?

- Kiedy czyta ją normalny człowiek, to wydaje mu się że jest napisana szyfrem. Jest kompletnie niezrozumiała. Napisana językiem prawniczym, a my chcemy mieć jasną sytuację. Nie chcemy, by coś nas ograniczało dożywotnio, w istotnych dla nas kwestiach. To musi być klarowne.

A co jest kwestią sporną?

- Kilka rzeczy, ale nie chcę mówić jakich. Nie można podpisać takiego dokumentu w korytarzu, w przeciągu. To jest poważna sprawa, zobowiązanie na lata. My traktujemy to poważnie i sytuacja dla zawodników musi być przejrzysta. Na razie nie jest, ale sądzę że dojdziemy do porozumienia.

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 15:47, 09 Lut 2007 Back to top

Piłkarze a srebro mundialu
Rafał Stec
2007-02-08, ostatnia aktualizacja 2007-02-08 20:20
Wymęczony w kiepskim stylu remis reprezentacji Polski ze Słowacją może okazać się doświadczeniem bezcennym. Zwłaszcza jeśli urok trenera Leo Beenhakkera osłabnie.


Wymienialiśmy ich jednym tchem: siatkarze, piłkarze ręczni, futboliści. Drżyj, reszto świata, nadciągają Polacy, wschodzące supermocarstwo w sportach zespołowych.

Błąd. Medale MŚ siatkarzy i szczypiornistów łatwo logicznie wyjaśnić. Pierwsi od dawna trwali w czołowej dziesiątce międzynarodowego rankingu, incydentalnie bijąc wszystkich kolosów, od Rosji po Brazylię. Drudzy na co dzień trenowali w renomowanych europejskich klubach, tylko nikt nie potrafił ich scalić w nowoczesną reprezentację. Holenderski selekcjoner Leo Beenhakker startował z innego pułapu - piłkarze bez niego nie wygrywali z faworytami nawet od święta, a na zachodnim rynku pracy mieli marną reputację. Nasz najbardziej bezlitosny snajper sezonu to przecież Grzegorz Rasiak, drugoligowiec.

Prawie Ronaldinho

Trenerzy Raul Lozano (siatkarze) i Bogdan Wenta (piłkarze ręczni) z pierwszorzędnych produktów przyrządzili wyśmienite dania, Beenhakker zamienił wodę w wino. Nie ma mądrych, którzy zdołaliby odkryć jego recepturę. Boczni obrońcy made in Poland od lat wpadali w popłoch na widok linii środkowej, aż tu nagle, ni stąd, ni zowąd, zaczęli wręcz stanowić o rozmachu reprezentacyjnej ofensywy. Nawet w sobotnim sparingu kadry C z Estonią, wygranym 4:0. Takie pseudomecze, rozgrywane poza terminami wyznaczanymi przez FIFA, przez lata wywoływały mdłości, bo ligowe polskie pospolite ruszenie - grające ze sobą jedyny raz w życiu - biegało po boisku bez ładu i składu. Tym razem nawet w kadrze C było widać plan, powtarzalne schematy natarć, które dowodzą, że za pojęciem "reprezentacja" kryje się jakaś filozofia, jakiś styl do pewnego stopnia niezależny od personaliów.

W środowym spotkaniu ze Słowacją piłkarze Beenhakkera ten styl na długie minuty zgubili. Przypomnieli nam, że siatkarzom i szczypiornistom klasą ustępują wyraźnie. Zremisowali 2:2 szczęśliwie, w sporej mierze dzięki sprzyjającemu splotowi przypadków i błędom slowackiego bramkarza. Nie walczyli.

Oba sparingi miały niebagatelną wartość poznawczą. Pierwszy pokazał, że nawet najbłahszy sparing może dać kibicom frajdę, jeśli tylko zawodnikom, których pierwszy raz widzą się na oczy, ktoś jasno wyłoży, co mają na boisku robić. Że Beenhakker konsekwentnie trzyma się swojej wizji.

Drugi uświadomił, jak wiele futbolistów dzieli od wicemistrzostwa świata. Co przed serią eliminacyjnych gier z Armenią i Azerbejdżanem może okazać się doświadczeniem bezcennym. Polski piłkarz może zagrać prawie jak Ronaldinho (z mocnym akcentem na "prawie"), ale w przeciwieństwie do Brazylijczyka nie będzie czynił cudów od niechcenia. Musi wylać siódme poty, we wślizgach ryzykować bolesną opuchliznę, wytrwać 90 minut w maksymalnej koncentracji. Przecież sam Beenhakker, mówiąc o reprezentacji, uparcie skupia się na sferze mentalnej. Chce zarazić entuzjazmem i wiarą w siebie, jego ulubioną frazą pozostaje: "Zawsze patrz na jasną stronę życia".

Czekaliśmy na to dziesięć lat

Istnieje ryzyko, że magia holenderskiego selekcjonera straci kiedyś moc. W każdym razie przynajmniej częściowo straci. Piłkarze, zwłaszcza ci wzięci z ligi polskiej, zostali oczarowani, zetknęli się z nieznanym i zareagowali wspaniale. Efekt nowości nie trwa jednak wiecznie. Na siedemnastej odprawie oczy szeroko otwarte mogą ustąpić lekkiemu zmrużeniu. Od samych piłkarzy zależy, czy staną się wcześniej kadrowiczami pełną gębą, którzy utrzymują wysoki poziom - także motywacji - bez specjalnej stymulacji selekcjonera.

Postawa wspomnianych bocznych obrońców, których przemiana stała się wizytówką kadencji Beenhakkera, w meczach z Estonią (świetny Golański) i Słowacją (słaby Bronowicki) dowiodła, jak fundamentalne znaczenie dla przebiegu gry i wyniku może mieć pozycja, wydawałoby się drugorzędna. Podobnie entuzjazm pojedynczego zawodnika. Wprowadzony w przerwie Matusiak nie przejął piłki, lecz jej wściekle dopadł. A jego gol nie wynikał tylko z gapiostwa słowackiego bramkarza, wymusiła je także zdolność napastnika Palermo do błyskawicznego podejmowania decyzji, bez której, we włoskiej Serie A żaden snajper nie przetrwa. I znów mamy czynnik mentalny.

To paradoks, ale Polacy mogą grać w tym roku bardzo dobrze, na przykład remisując na wyjeździe eliminacyjne rewanże z Portugalią czy Serbią, a mimo to nie awansować do Euro 2008, bo ponieśli już spore straty. Pamiętajmy o tym, gdy będziemy wpadać ze skrajnej euforii w głęboką depresję. I cieszmy się drobiazgami - nieczęsto reprezentacja remisowała mecze, w których przegrywała dwoma golami. Poprzednio udało się to w maju 1997 roku.

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 15:55, 09 Lut 2007 Back to top

Jacek Bąk: Z Kataru nie puszczą mnie na kadrę
Rozmawiał w Jerez Robert Błoński
2007-02-09, ostatnia aktualizacja 2007-02-08 17:38
Przyda się taki zimny prysznic. Sprowadził nas na ziemię, bo po meczach z Portugalią i Belgią nosy mieliśmy zadarte wysoko. W meczach eliminacyjnych nie może być ani chwili dekoncentracji - mówi "Gazecie" kapitan reprezentacji Polski, który w środę zagrał po raz 82. w drużynie narodowej


Robert Błoński: Jak Pan oceni mecz ze Słowacją?

Jacek Bąk: Słabo. Pierwszej połowy jakby nie było. A właściwie jakby nas w ogóle nie było na boisku. Krzyczałem na kolegów, ale nie pomagało. Nie było wślizgów, walki, biegania, wychodzenia na pozycję, zaangażowania. Jak nie mamy już zupełnie nic do zaoferowania, to potrzebna jest choć ambicja. A i tej brakowało. Nim właściwie mecz się zaczął, już przegrywaliśmy. Nie pamiętam, kiedy kadra straciła gola w 40. sekundzie. Ten cios zamroczył nas na długo. Strata drugiej bramki była na dobicie, w ostatniej akcji pierwszej połowy. Przypomniał mi się taki mecz z Islandią w Warszawie. Przegrywaliśmy do przerwy 0:2, by później odrobić straty i wygrać 3:2.

Mówił Pan przed meczem, że Polacy nie angażują się w sparingach. Że pokazują, na co ich stać w meczach o stawkę, i to najlepiej z silnym rywalem.

- Koledzy śmiali się, że na trybunach było mniej kibiców niż ja mam występów w reprezentacji. Ale to żadne usprawiedliwienie. Tak nie można grać. Wydawało nam się, że wygramy dwoma-trzema bramkami, a tu spotkała nas przykra niespodzianka. Sami jesteśmy sobie winni. Jedyna pociecha, że zostaliśmy sprowadzeni na ziemię i w eliminacjach zagramy już bez bujania w obłokach.

Ostatecznie jednak zremisowaliście ze Słowacją.

- Mogliśmy nawet wygrać. Sporo dały zmiany w przerwie i szybko zdobyty gol Michała Żewłakowa z karnego. Słowacy byli napompowani, ambitni, ale po przerwie, kiedy i my się wreszcie obudziliśmy, byli słabsi.

Do spotkań z Armenią i Azerbejdżanem półtora miesiąca. Gramy 24 i 28 marca. Co się zmieni?

- Zagramy z większą pokorą i ambicją. Po raz kolejny okazało się, że jak nie walczymy, to mamy problemy. Ja będę trochę w kropce, bo 21 marca mój klub Al Rayaan gra mecz w azjatyckiej Lidze Mistrzów. Dzięki temu, że w ubiegłym sezonie wywalczyliśmy Puchar Kataru, gramy w tych rozgrywkach. To dla nich jak pojedynek o mistrzostwo świata. Już teraz zapowiedziano mi, że nie ma absolutnie mowy, by mnie z niego zwolnili. Godzą się na wszelkie koszty i konsekwencje, ale nie puszczą do Polski przed 21 marca. I nie obchodzi ich, że to termin FIFA. Nie wiem, co będzie.

Zastanawiał się Pan już, co dalej?

- W maju kończy mi się kontrakt i... zobaczymy. Może przyszykuję jakąś niespodziankę i wrócę do dobrej drużyny w Europie? Nie wiem, na razie zajmujemy czwarte miejsce w lidze, ale tam wszystko zmienia się z dnia na dzień. Trenerzy są zmieniani po trzech porażkach. W ubiegłym sezonie z tych, co zaczęli sezon, tylko dwóch szkoleniowców w całej lidze dotrwało do końca. Ja już miałem chyba z dziewięciu trenerów.

Zagrał Pan po raz 82. w kadrze narodowej. Jest Pan zdziwiony tym, że Beenhakker wciąż na Pana stawia?

- Przed mistrzostwami świata w Niemczech powiedziałem sobie, że dalsza gra w reprezentacji będzie zależała od tego, jak tam wypadnę. Chodziło mi o to, czy grając w dalekim Katarze, będę potrafił, mimo wszystko, dobrze przygotować się do MŚ. Jako zespół zagraliśmy słabo, ale do siebie pretensji mieć nie mogę. Byłem zadowolony z tego, jak wyglądałem fizycznie. Dlatego jestem do dyspozycji, a decydować ma trener. Widać Beenhakker mi ufa, choć słyszałem, że gdyby kadrę prowadził Polak, już bym w niej nie grał.

Widzi Pan następców?

- Tak, nareszcie. Do czterdziestki na pewno grać nie będę. Ale coraz spokojnie patrzę za siebie. Młodzi wreszcie szturmują kadrę, czują się coraz pewniej i, co najważniejsze, grają coraz lepiej. Ale ja jeszcze czuję się na siłach, by rywalizować, bo chcę po raz pierwszy zagrać w finałach Euro. A szanse są.

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 16:02, 09 Lut 2007 Back to top

Kraków nie chce kadry
Michał Białoński
2007-02-09, ostatnia aktualizacja 2007-02-09 13:17
Wszystko wskazuje na to, że Kraków straci możliwość organizacji meczu eliminacji Euro 2008 Polska - Azerbejdżan i ogromnej promocji. Miasto nie chce wyłożyć pieniędzy na dostosowanie stadionu z Reymonta do norm UEFA.
Piłkarska reprezentacja pod wodzą Leo Beenhakkera ma ostatnio dobrą passę. Nic dziwnego, że Holender i jego załoga przyciągają uwagę niemal każdego Polaka. 24 marca mogliśmy ich na żywo zobaczyć w Krakowie. I to w ważnym meczu o punkty potrzebne do wyjazdu na mistrzostwa Europy. Najpewniej tak się jednak nie stanie.

Wszystko przez to, że miasto nie chce zainstalować na stadionie przy Reymonta monitorowanych bramek, tzw. kołowrotów, i zbudować dróg dojścia. Tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich Jacek Majchrowski obiecał, że do marca zostanie dokończona trybuna północna i zbudowane drogi dojścia do trybuny od al. 3 Maja. Prezydent kwestię dróg zlecił ZDiK-owi. - Jesteśmy gotowi w każdej chwili zrobić tymczasowe drogi dojścia, ale dysponująca stadionem Wisła SSA ciągle nie jest w stanie nas poinformować, jak mają one wyglądać - rozkłada ręce Jan Tajster, dyrektor ZDiK-u.

A co z monitorowanymi kołowrotami? - To kosztowałoby nas około pięciu milionów złotych. Takich pieniędzy nie mamy i nikt nam ich nie da - stawia sprawę jasno dyrektor Tajster. - Zdajemy sobie sprawę, że organizacja meczu Polska - Azerbejdżan oznaczałaby dobrą promocję miasta, ale nie możemy jej robić za wszelką cenę, a przede wszystkim za publiczne pieniądze.

Wisła SSA, która jest użytkownikiem stadionu, by udogodnić kibicom wejście na sektor C, za własne pieniądze we wrześniu zeszłego roku zamontowała cztery kołowroty. - Instalacja tych urządzeń na nowe trybuny będzie znacznie tańsza niż owe pięć milionów - uważa jej prezes Mariusz Heller.

- Nie rozumiem, dlaczego miasto jest niechętne stadionowej inwestycji - nie kryje oburzenia radny Dariusz Olszówka z komisji sportu. - Przecież obiekt w całości należy do niego! Konieczności zakupu kołowrotów i monitoringu nie uniknie. Lepiej zrobić to teraz, bo w przeciwnym razie stracimy organizację meczu.

Małopolski Związek Piłki Nożnej, który dla Krakowa wystarał się o mecz reprezentacji, nie składa broni. Widząc piętrzące się w magistracie przeszkody, zrzekł się wczoraj organizacji na rzecz PZPN-u. - Ten krok nadaje sprawie najwyższej wagi. Mamy nadzieję, że dzięki autorytetowi piłkarskiej centrali uda się zawrzeć porozumienie z właścicielem stadionu - miastem - tłumaczy prezes MZPN-u Ryszard Niemiec, który w czwartek ściągnął pod Wawel sekretarza generalnego PZPN-u Zdzisława Kręcinę. To jedyna obok kuratora osoba uprawniona do działań w piłkarskiej centrali (nie został zawieszony tak jak zarząd). Piłkarska delegacja dokonała wizji lokalnej areny z Reymonta.

Prezes Niemiec jest optymistą: - Nie brakuje aż tak wiele. Trzeba zainstalować sześć kołowrotków, zrobić drogi dojścia i pozbierać cegłówki, które po placu budowy się jeszcze plątają - wylicza.

PZPN ma teraz wnioskować do prezydenta Jacka Majchrowskiego o wykonanie tych robót przed 24 marca. Jeśli miasto odmówi, Kręcina nie będzie miał wyjścia i przeniesie mecz Polska - Azerbejdżan do innego miasta. - Proszę nawet nie pisać, że grozi nam takie wyjście - apeluje Niemiec. - Ja się nawet boję myśleć o tym, że Kraków może stracić taką szansę.
Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 17:04, 16 Lut 2007 Back to top

Mecz Polski trochę bliżej Krakowa
Michał Białoński
2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-15 22:08
Wreszcie! Krakowski Zarząd Dróg zobowiązał się do zbudowania tymczasowych dróg dojścia do nowych trybun na stadionie Wisły. To pierwszy krok przybliżający nas do rozegrania w Krakowie międzypaństwowego meczu Polska - Azerbejdżan (24 marca).


Od kilku tygodni na łamach "Gazety" piszemy o kompletnie nieodpowiedzialnym podejściu do organizacji meczu eliminacyjnego do mistrzostw Europy. Małopolski Związek Piłki Nożnej starał się o jego organizację, a kiedy ją dostał, okazało się, że nie da sobie z tym rady. Poszło o niedokończone inwestycje na stadionie Wisły - brak dróg dojścia do nowych trybun oraz kołowroty i monitoring. Kiedy na naszych łamach zaczęliśmy alarmować, że MZPN jest bezradny, lokalni działacze piłkarscy zrzekli się organizacji meczu na rzecz PZPN. Niewiele to dało, bo nikt - ani miasto, ani klub - nie chciał wziąć na siebie kosztów nowych inwestycji. Do przełamania doszło dopiero w środę, podczas spotkania kierownictwa KZD z władzami Wisły.

- Do meczu zostało pięć tygodni, a ja potrzebuję tygodnia, żeby zaasfaltować drogi dojścia - uspokaja dyrektor KZD Jan Tajster. Więc w czym problem? KZD czeka teraz na instrukcje, jak mają wyglądać owe drogi. - Nie wiemy, czy mają być asfaltowe, betonowe czy może wyłożone parkietem, a obecni na spotkaniu prezesi Wisły milczeli na ten temat - opowiada dyrektor Tajster.

Klub wcale się z tym nie śpieszy. - Nie rozumiem, dlaczego mamy dawać miastu jakiekolwiek instrukcje. Przecież nie jesteśmy właścicielem obiektu ani nawet inwestorem zastępczym - dziwi się prezes Wisły SSA Mariusz Heler.

Dyrektor Tajster nie ustępuje. Zamierza się jeszcze raz spotkać z prezesem Helerem. - Jeszcze raz podejdę do tej sprawy. Jeśli nie usłyszę wytycznych, jak mają wyglądać te drogi, to zaasfaltujemy ubytki w ścieżkach od trybuny południowej i to, co uszkodził sprzęt ciężki w czasie budowy trybuny północnej - deklaruje.

Ale po drogach dojścia pozostanie do rozwiązania problem montażu elektronicznych bram, tzw. kołowrotów z monitoringiem, i ogrodzenia dróg dojścia. - Nie ma mowy, aby miasto finansowało te prace - ucina dyrektor Tajster.

Czy PZPN będzie musiał z Warszawy przywieźć potrzebne do rozegrania meczu urządzenia? Inicjator przeprowadzenia meczu w Krakowie Ryszard Niemiec, zarazem prezes MZPN-u, uważa, że teraz wszystko w rękach sekretarza generalnego PZPN-u Zdzisława Kręciny. - Wiem, że magistrat nie sfinansuje kołowrotów i monitoringu. W tej sytuacji sekretarz Kręcina w porozumieniu z wydziałem bezpieczeństwa i specjalistami od organizacji imprez masowych wyda decyzję, czy rozegranie meczu międzypaństwowego w takiej prowizorce będzie możliwe.

Prezes Niemiec poprzez zawieszonego wiceprezesa PZPN-u Eugeniusza Kolatora zaapelował o pomoc do kuratora PZPN-u Marcina Wojcieszaka. - Zamiast szukać "cudów wianków" w związkowych szafach, mógłby interweniować w krakowskim magistracie i podkreślić wagę tego meczu - domaga się szef małopolskiego piłkarstwa. - W szafach leżą tylko papierzyska, a ten mecz oznacza spore wpływy dla związkowej kasy. Kilka milionów złotych piechotą nie chodzi. Już w Warszawie zrobili parę meczów, do których związek musiał sporo dołożyć. Tu jest 20 tys. biletów do sprzedania!



Komentarz

Prezes Niemiec odzyskuje pewność siebie. Najpierw sprawiał wrażenie przerażonego piętrzącymi się problemami, potem sprytnie zrzucił ciężar odpowiedzialności na PZPN, teraz zdaje się powoli dochodzić do wniosku, że to ... kurator PZPN powinien się zabrać za organizację meczu. Nie mam już wątpliwości, że będzie pierwszym, który przypisze sobie wszystkie zasługi, gdy mimo koszmarnych i kompromitujących MZPN zaniedbań do meczu w Krakowie jednak dojdzie.

Jerzy Chrzanowski

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 19:07, 16 Lut 2007 Back to top

Będzie dojście do trybun Wisły
ACM, PAP
2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-16 16:53
W najbliższych dniach władze miasta rozpoczną budowę tymczasowych dojść do nowych trybun stadionu Wisły Kraków. Powstanie ich jest jednym z warunków rozegrania na tym obiekcie meczu piłkarskiego Polska - Azerbejdżan - poinformowało biuro prasowe UMK
Prace rozpoczną się po uzgodnieniu z policją zgodnego z wymogami bezpieczeństwa rodzaju materiału, który może zostać użyty przy budowie dróg dojścia. Jeśli aura pozwoli, dojście do nowych trybun stadionu przy ul. Reymonta będzie gotowe do końca lutego.

PAP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 21:06, 16 Lut 2007 Back to top

Azerbejdżan z Krakowa do Warszawy
mibi
2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-16 19:26
Mecz eliminacyjny do mistrzostw Europy Polska - Azerbejdżan (24 marca) został przeniesiony z Krakowa do Warszawy. Oficjalnym powodem, jak poinformował kurator PZPN Marcin Wojcieszak, jest niebezpieczeństwo, że międzypaństwowy mecz zostanie wykorzystany do kibicowskich zadym.


Do tego sformułowano kuriozalny zarzut, że stadion nie ma podgrzewanej murawy. W Krakowie tymczasem mówi się, że tutejszy Małopolski Związek Piłki Nożnej nie poradził sobie z organizacją i chętnie pozbył się kłopotu.

Mecz miał być rozgrywany na stadionie Wisły. Obiekt ten jest w trakcie przebudowy, potrzeba kilka pilnych inwestycji (np. drogi dojścia do nowych trybun, kołowroty, monitoring), by spełnił wymagania UEFA. Tymczasem faktyczny właściciel stadionu, czyli miasto (Wisła jest tylko dzierżawcą) wcale się z tym nie kwapił.

Po rezygnacji z Krakowa brany był pod uwagę stadion Lecha, ale.... - Na wyraźne życzenie selekcjonera Leo Beenhakkera zorganizujemy to spotkanie na Łazienkowskiej - uzasadnia Wojcieszak

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Sob 18:27, 17 Lut 2007 Back to top

Kadry w Krakowie jednak nie będzie
Michał Białoński
2007-02-17, ostatnia aktualizacja 2007-02-17 11:33
Nici z wielkiej promocji piłki nożnej w reprezentacyjnym wydaniu pod Wawelem. Kurator PZPN Marcin Wojcieszak organizację meczu Polska - Azerbejdżan przekazał wczoraj Warszawie. Można powiedzieć - sami tego chcieliśmy


Choć błędy strony krakowskiej nie podlegają dyskusji, uzasadnienie decyzji komisarza jest groteskowe: mecz przy Reymonta mieli rozwalić kibice, a stadionowi brakuje ogrzewanej murawy!

- Nie jestem fachowcem w dziedzinie piłki nożnej, ale sekretarz związku Zdzisław Kręcina, który dwa razy odwiedził Kraków, zapewnił mnie, że nawet tamtejsi działacze obawiają się konfrontacji zwaśnionych klubów - tłumaczył "Gazecie" Wojcieszak. Podobno ci z Cracovii chcą zdemolować stadion nielubianej Wisły, by doprowadzić do zamknięcia obiektu.

Tymczasowy zarządca związku zwrócił uwagę na inny problem: - Na krakowskim stadionie wadliwie działa ogrzewanie murawy, czy nawet wcale stadion nie ma takiej instalacji - wypalił kurator. Kiedy usiłowaliśmy go wyprowadzić z błędu i zwróciliśmy uwagę, że ogrzewanie jest w pełni sprawne, a Kraków - w przeciwieństwie do białej od śniegu Warszawy - od dawna nie zaznał zimy, odparł: - Być może tak jest, ale takie informacje przekazał mi pan Kręcina. Nie chcieliśmy ryzykować rozgrywania tak ważnego meczu przy zmarzniętej murawie.

Prezes Wisły Mariusz Heler nie mógł wyjść ze zdumienia, gdy przekazaliśmy mu argumentację kuratora Wojcieszaka. Potwierdził, że instalacja grzewcza pod trawnikiem boiska Wisły jest jak najbardziej sprawna. Heler nie rozumie też zasłaniania się kibicami. - Prowadziliśmy nawet rozmowy z Cracovią, aby właśnie teraz znormalizować stosunki między naszymi sympatykami - wyjaśnia. - Przy okazji ważnego meczu reprezentacji Polski mogli usiąść na tym samym stadionie i kibicować temu samemu zespołowi. To wydarzenie mogło zapoczątkować nowy rozdział w stosunkach fanów "Białej Gwiazdy i "Pasów".

Prezes Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków Piotr Wawro zasłanianie się niesfornymi krakowskimi fanami nazywa "grubym nadużyciem". - Równie dobrze można pozamykać szkoły, kina i sklepy, bo i tam mogą się pobić kibice Wisły i Cracovii - porównuje. Jego zdaniem większość chuliganów identyfikujących się z klubami z Kałuży czy Reymonta 24 marca zostałoby w domach. - Jeśli już jakieś jednostki przyszłyby na mecz z Azerami, to zginęłyby w tłumie zwykłych kibiców, którzy z całej Polski zjechaliby specjalnie na mecz reprezentacji - zaznacza.

Rzecznik krakowskiej policji Dariusz Nowak jest rozbawiony, gdy słyszy, że miejsce spotkania przeniesiono z powodu "spodziewanych zadym kibiców". - Nic mi nie wiadomo na temat zadymy szykowanej przez chuliganów. Zresztą z takiego powodu nikt by nie odwoływał meczu. To świadczyłoby o tym, że nie potrafimy zabezpieczyć takiej imprezy - zauważa Nowak.

Natomiast prezes MZPN Ryszard Niemiec nie rozdziera szat. - Może lepiej się stało, że ten mecz bierze Warszawa, niż gdyby miał dojść do wielkiej kompromitacji, jakby tuż przed godziną "zero" okazało się, że miasto nie zdąży zbudować dróg dojścia do nowych trybun - uzasadnia. Niemiec nie dowierza obietnicom dyrektora Krakowskiego Zarządu Dróg Jana Tajstera , który szacował, że w ciągu tygodnia prace nad ciągami komunikacyjnymi zostaną wykonane. - W przyszłym tygodniu wracają mrozy. Przy minus sześciu stopniach nie da się przecież lać asfaltu - podkreśla Niemiec i przekonuje, że PZPN wolał dmuchać na zimne, bo 26 marca Polskę ma wizytować delegat UEFA ds. bezpieczeństwa.

Niemiec zapewnia też, że Kraków wcale nie stracił organizacji ważnego meczu. - Po prostu zamieniamy się z Warszawą, a nasi ludzie w nowym układzie sił w piłkarskiej centrali zadbają już o to, by w Krakowie był przeprowadzony któryś z jesiennych meczów eliminacyjnych. I będzie to pewnie atrakcyjniejszy rywal niż Azerbejdżan - dowodzi.

13 października Polska ma podjąć Kazachstan, a 17 listopada - Belgię.

Gdyby nie pokrętna argumentacja kuratora, prezes Heler również by się nie dziwił decyzji o zmianie stadionu na spotkanie z Azerami. - Sam bym się długo zastanawiał, czy grać przy Reymonta. Najzwyczajniej infrastruktura nie domaga - uważa. - Przykro mi jednak, że Kraków stracił imprezę tej rangi.

Polska w Krakowie

Za kilka dni prezes Ryszard Niemiec będzie świętował 14-lecie kierowania małopolską piłką nożną. W tym czasie Kraków aż dwa razy ugościł reprezentację. W 1994 r. na 75-lecie PZPN doszło do meczu z Węgrami na obiekcie Hutnika Kraków. W 1998 r. na stadionie Wisły rozegrano towarzyski pojedynek z Izraelem. Natomiast ostatni mecz o punkty odbył się tu w 1979 (2:0 z Islandią, eliminacje do ME). Wkrótce stuknie 30 lat...

Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 17:24, 06 Mar 2007 Back to top

Bilety na Armenię idą jak woda
Leszek Salva
2007-03-06, ostatnia aktualizacja 2007-03-06 13:43
W ciągu pierwszych trzech godzin przyjmowania zamówień zbiorowych rozeszło się ponad tysiąc wejściówek na mecz eliminacji mistrzostw Europy Polska - Armenia. Spotkanie odbędzie się w środę 28 marca o godz. 20.30 na stadionie przy ul. Ściegiennego.

W poniedziałek rozpoczęła się sprzedaż indywidualna w internecie (www.kupbilet.pl), a Świętokrzyski Związek Piłki Nożnej i Kolporter Korona rozpoczęły przyjmowanie zamówień zbiorowych. W obu pulach jest po ok. 3,5 tysiąca biletów. Największą (ok. 5000 biletów) kielecki klub rozprowadzi od 19 marca przez swoje salony prasowe w Kielcach, Warszawie, Gdańsku, Gnieźnie, Łodzi, Szczecinie i Ostrowcu. Ponad dwa tysiące biletów zarezerwował również Polski Związek Piłki Nożnej - dla swoich działaczy i przedstawicieli klubów oraz Klubu Kibica reprezentacji.

Już pierwszy dzień pokazał, że nie będzie kłopotów z zapełnieniem stadionu. Strona internetowa przeżywała oblężenie. - Do godz. 11 przyjęliśmy zamówienia na ok. tysiąc biletów - informował Sławomir Sijer, dyrektor Kolportera Korony. Po południu kielecki klub miał zgłoszenia od ponad 1500 osób. Do ŚZPN dotarły zamówienia co najmniej na kolejne 500.

Bilety kosztują od 40 zł do 120 zł.

Gazeta Wyborcza/Kielce


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin